Autor: Metod Berlec
Rozmawialiśmy ze znanym prawnikiem Radovanem Cerjakiem z Lublany, który dekadę temu odniósł sukces przed Trybunałem Konstytucyjnym Republiki Słowenii z wnioskiem o zakazanie nadania nazwy ulicy Tito w Lublanie. W ostatnim czasie dał się również poznać jako nadzorca Słoweńskiej Agencji Prasowej i Telekom Slovenije.
DEMOKRACIJA: Panie Cerjak, na posiedzeniu w dniu 26 września 2011 r. Sąd Konstytucyjny Republiki Słowenii, zgodnie z Pana sugestią lub wnioskiem, unieważnił dekret miasta Lublany w sprawie nadania nazwy ulicy Tito. Dekret został przyjęty w Radzie Miejskiej z inicjatywy nieżyjącego już Petera Božiča z Listy Zorana Jankovića. W swoim uzasadnieniu sąd stwierdził, że nadanie ulicy nazwy „Tito Street“ było niezgodne z konstytucyjną zasadą poszanowania godności ludzkiej zgodnie z art. 1 Konstytucji Republiki Słowenii. Jak dziś postrzega Pan ówczesną decyzję Trybunału Konstytucyjnego? Jakie to ma znaczenie?.
Cerjak: Osobiście uważam, że nadanie nazwy ulicy Tito w Lublanie było celową prowokacją. Niektórzy, którzy rzeczywiście stali za tym oznaczeniem, testowali granice cierpliwości innych. Uzgodniliśmy wówczas z byłą ofiarą reżimu komunistycznego, obecnie smutno zmarłą panią Lidiją Drobnič i kilkoma innymi osobami, że postaramy się zapobiec temu określeniu. Operacyjnie prowadziłem sprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym Republiki Słowenii.
Mnie również zaskoczyła decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który jednogłośnie stwierdził, że zbrodniarz Josip Broz Tito to człowiek, którego można postawić w jednym rzędzie z największymi masowymi mordercami na świecie (Stalin, Mao Zedong, Hitler i Pol Pot). Zaskoczony w pozytywnym sensie. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nawet rzeczy, które uważano za stracone, można jeszcze zmienić i to dało mi nadzieję na dalsze możliwe zmiany.
Niestety, w tej decyzji wybrano rozwiązanie salomonowe, zgodnie z którym niekonstytucyjne są tylko nowe nazwy po zbrodniarzach takich jak Tito. To jest słabość tego orzeczenia, ale nawet w tej formie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest bardzo pomocne dla wszystkich ofiar reżimu komunistycznego, które czują się naruszone przez nadawanie ulicom i placom imion takich zbrodniarzy. W ten sposób naruszana jest ich godność osobista.
W Niemczech, gdzie zaraz po II wojnie światowej przeprowadzono konsekwentną denazyfikację, takie rzeczy nie mogą się zdarzyć. Tam gloryfikacja symboli nazistowskich jest zabroniona. Nie ma tam żadnej ulicy ani placu nazwanego imieniem Adolfa Hitlera ani żadnego innego nazistowskiego zbrodniarza. Niemcy skończyli ze swoim totalitaryzmem. Mam nadzieję zobaczyć to samo w mojej ojczyźnie.…
DEMOKRACJA: Jak Pan postrzega to, co dzieje się w Radenci? Po tym jak na początku czerwca Trybunał Konstytucyjny unieważnił dekret o zmianie nazwy ulicy Tito w Radenci na ulicę Niepodległości Słowenii, Rada Miejska z inicjatywy burmistrza Romana Leljaka ponownie poparła zmianę nazwy pod koniec czerwca. Teraz zwolennicy jugosłowiańskiego komunistycznego dyktatora wzywają do przeprowadzenia referendum w tej sprawie…
Cerjak: Najwyraźniej wciąż mamy głowy bez krzty rozsądku. Bez względu na to, co mieszkańcy Radenci myślą o burmistrzu, taka zmiana nazwy to kwestia cywilizacyjna. I nikt rozsądny nie żądałby referendum w tej sprawie. Nikt! Ale w Radenci nadal są tacy, którzy nie mogą wyjść ze swoich ideologicznych ram, bo są przeciwni burmistrzowi. Niestety!
DEMOKRACIJA: Cóż, ostatnio Trybunał Konstytucyjny wywołał poruszenie pewnymi decyzjami, w przypadku których nie można pozbyć się wrażenia, że są one przynajmniej częściowo umotywowane politycznie. W ubiegłym tygodniu silnym echem odbiła się decyzja o niekonstytucyjności rządowych dekretów zakazujących i ograniczających liczbę uczestników wieców w czasie nowej epidemii koronawirusa. Jakie jest Twoje zdanie na temat tych decyzji sędziów?
Cerjak: Decyzje Trybunału Konstytucyjnego Republiki Słowenii i innych sądów muszą być respektowane, nawet jeśli są trudne do zrozumienia. Sam jestem prawnikiem i mówię to całkiem otwarcie. Trudno mi zrozumieć, że Trybunał Konstytucyjny Republiki Słowenii uznał za niekonstytucyjne niektóre przepisy prawne rządu, które w czasie groźnej epidemii koronawirusa służyły jedynie ochronie obywateli i zostały wprowadzone analogicznie przez wiele innych dotkniętych nią krajów.
Po drugie, chciałbym skorzystać z okazji i powiedzieć, że od ponad czterech lat mam skargę konstytucyjną, która czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny i która powinna być potraktowana priorytetowo. Złożyłem skargę konstytucyjną w imieniu pani Svetek, córki jednego ze skazańców zabitych w tak zwanym procesie Kočevje w nieznanym miejscu. Ta pani jest w podeszłym wieku, ale sprawa nie posuwa się do przodu. Pomimo niezliczonych odwołań, nawet do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Najwyraźniej niektórzy posługują się kartą wieku skarżącego, co jest naprawdę uwłaczające.
Jeśli chodzi o niezgłoszone wiece w czasie najgorszej epidemii, powiem tylko jedną rzecz, o której opowiedział mi przyjaciel mieszkający od wielu lat we Francji. Tam nikt nie krzyczy, że Francja jest dyktaturą, tak jak chłopcy, którzy chodzą po rynku w Lublanie w długiej bieliźnie i ze skrzydłami na plecach. Tam, jak opowiada mi znajomy, policjanci najpierw przez megafon wypraszają przestępców i ostrzegają, że swoim zachowaniem stwarzają zagrożenie dla ludzi. Kolejnym krokiem, jeśli ludzie nie rozejdą się, będzie użycie gazu łzawiącego, armatek wodnych i pałek. Tak właśnie postępuje się w demokracji. Rzekomo rządzi nami ponura dyktatura, a my przyzwalamy na takie wiece w czasie najgorszej epidemii. Co za pokręcony świat!
DEMOKRACJA: Jest oczywiste, że obecny Trybunał Konstytucyjny w swoim światopoglądzie mocno skłania się ku lewicy. Co Pan powie na fakt, że prof. dr Janez Kranjec nie został ostatnio powołany na stanowisko sędziego konstytucyjnego przez Zgromadzenie Narodowe? Marjan Šarec, przewodniczący listy nazwanej jego imieniem, określił to jako wielkie zwycięstwo opozycji…
Cerjak: To, że tak szanowany prawnik jak dr Janez Kranjec (do dziś pamiętam go jako jednego z najbardziej uczciwych i sprawiedliwych profesorów na wydziale) nie został wybrany na sędziego Trybunału Konstytucyjnego, nie jest zwycięstwem opozycji. To jest zwycięstwo szaleństwa. Oświadczenie pana Šareca mówi o nim całkiem sporo.…
DEMOKRACIJA: Komisja Europejska, jak sądzę, opublikowała 20 czerwca swoje drugie sprawozdanie roczne, które jest częścią kompleksowego mechanizmu monitorowania praworządności w Unii Europejskiej i państwach członkowskich, który został ustanowiony w zeszłym roku. Celem sprawozdania jest wzmocnienie wspólnego rozumienia podstawowych wartości, promowanie kultury praworządności, a tym samym wzmocnienie poszanowania tej zasady w całej Unii Europejskiej. Co Pan w ogóle mówi na takie doniesienia?
Cerjak: W większości przypadków takie raporty są raczej pamfletem politycznym, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Niektórzy dobrze opłacani brukselscy urzędnicy piszą takie raporty na podstawie informacji, które otrzymują od ludzi w naszym kraju, którzy publicznie kłaniają się pomnikom zbrodniarzy. To jest smutne. Jak już mówiłem, takie doniesienia zazwyczaj nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ale są one dobrze wykorzystywane przez dominujące media w naszym kraju.…
DEMOKRACIJA: W byłej gazecie partii komunistycznej Delo, ten raport dla Słowenii został zatytułowany „Zasada dzielenia się władzą rozpoczęła się“. Czy to prawda? Osobiście mam wrażenie, że dawna władza państwowa swoimi decyzjami sądowymi systematycznie podkopuje sprawność władzy wykonawczej….
Cerjak: Od dawna nie kupuję Delo, ani żadnej innej gazety codziennej. To jest strata pieniędzy. Wolę czytać teksty, które są swobodnie dostępne w Internecie. Nie znam więc treści tego artykułu w stopniu, który pozwoliłby mi go skomentować. Mam jednak wrażenie, że przeczucie Cię nie myli.
DEMOKRACJA: We wrześniu ubiegłego roku Zgromadzenie Narodowe Republiki Słowenii na wniosek rządu powołało Pana na stanowisko nadzorcy Słoweńskiej Agencji Prasowej (STA). Spór między STA, kierowaną przez Bojana Veselinoviča, a Urzędem Komunikacji Rządowej (UKOM), kierowanym przez Uroša Urbaniję, ciągnie się od miesięcy. Co według Pana jest istotą tego sporu?
Cerjak: Od połowy ubiegłego roku przedstawiciel fundatora domagał się od dyrektora STA pewnych dokumentów. Dyrektor, który wcześniej podpisał umowę z poprzednim kierownictwem UKOM – a w tej umowie obowiązki STA są również jasno określone (dziennikarze dominujących mediów lubią o tej umowie zapominać) – zamiast przekazać dokumenty, cały swój wysiłek skierował na znalezienie pretekstu do niewypełnienia swoich zobowiązań. Wynajął nawet prawnika, który, według dyrektora Veselinoviča, jest jednym z największych ekspertów w dziedzinie prawa spółek w Słowenii, a ten stwierdził, że umowa jest nieważna w części dotyczącej niektórych obowiązków STA. Ten sam ekspert następnie, bez wiedzy członków rady nadzorczej i w obecności przewodniczącego rady nadzorczej, wyjaśniał sprawy związane z posiedzeniem rady nadzorczej dziennikarzom, którzy zostali „zebrani“ przez dyrektora STA w holu budynku STA. Otrzymał za to honorarium w wysokości 1.800,00 euro. Podobno jest to ilość, która uświadamia niektórym, że nawet ziemia jest dyskiem.
DEMOKRACJA: W jakim stopniu dokumentacja biznesowa jest obciążająca dla Veselinovića?
Cerjak: Tylko czas pokaże. Jednak z mojego osobistego doświadczenia mogę powiedzieć, że większość przypadków, w których zarząd odmawia wspólnikowi prawa do informacji, które jest regulowane przez ustawę o spółkach, to przypadki, w których zarząd ukrywa coś przed właścicielem.
DEMOKRACIJA: Cóż, my sami uważamy, że spór z UKOM jest wygodny dla Veselinoviča, aby mógł wykorzystać się politycznie do oczerniania rządu w kraju i za granicą. Myślę, że jest to całkowicie w interesie opozycji i ich politycznych ojców chrzestnych z kręgów tzw. głębokiego państwa…
Cerjak: Myślę, że to uczucie cię nie zwodzi.
DEMOKRACIJA: Kilka dni temu Sąd Administracyjny przychylił się do wniosku STA i zawiesił wykonanie dekretu o świadczeniu usług publicznych przez STA, który został przyjęty przez rząd na początku czerwca. W ten sposób chciała bardziej szczegółowo uregulować świadczenie usług publicznych i finansowanie STA. Dyrektor Bojan Veselinovič przyjął decyzję sądu z wielką satysfakcją. Twój komentarz?
Cerjak: Komentarz będzie możliwy po uprawomocnieniu się decyzji sądu. Jednak w chwili obecnej dotyczy to tylko pierwszej połowy. Moim zdaniem, odwołanie od tej decyzji, która nie jest jeszcze ostateczna, będzie następ.…
DEMOKRACJA: Kilka dni temu nakładem wydawnictwa Nova obzorja ukazała się Pana książka „Wolność i nadzieja“. Skąd wziął się pomysł na tę książkę?
Cerjak: Pomysł na tę książkę chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Pisałem ten materiał kilka razy, ale potem, ponieważ mi się nie podobał, niszczyłem go. Potem, kiedy zachorowałem na koronę, wykorzystałem okres samoizolacji na dokończenie książki. Chciałem też literacko przetworzyć materiał z naszej niemej historii, który, przynajmniej o ile mi wiadomo, nie doczekał się jeszcze opracowania w naszym kraju. Ale ostateczną ocenę wystawią czytelnicy.
DEMOKRACJA: Czy może Pan powiedzieć naszym czytelnikom kilka słów o treści książki?
Cerjak: Opowiada o losach dwóch dobrych ludzi, syna zamordowanego strzelca ojczyźnianego i młodego partyzanta. Ich losy życiowe spotykają się w 1990 r. W książce wymieniłem też kilka prawdziwych postaci historycznych, takich jak dowódca straży domowej Krenner, dr Kante itp.
DEMOKRACJA: Jakie jest główne przesłanie tego debiutu książkowego Pani autorstwa?
Cerjak: Prawda i wiedza wyzwalają…
DEMOKRACJA: Ostatnie pytanie: Odkąd obecny rząd sprawuje władzę, jesteśmy świadkami gwałtownych ataków na niego ze strony lewicowej opozycji, lewicowych mediów agitacyjnych i tak zwanego głębokiego państwa. W przyszłym roku odbędą się wybory w Słowenii. Jakie ma Pan oczekiwania w tym zakresie?.
Cerjak: Dziś czytam i słyszę, że ten rząd jest skończony. Wynik referendum w sprawie wody rzekomo to potwierdził. To jest nonsens! Do wyborów pozostało jeszcze dużo czasu, a opinia publiczna może się zmienić w mgnieniu oka.
Ja sam oczekuję, że obywatele w końcu dowiedzą się, kim były słoweńskie Myszki Miki, Supermany i Anny Kareniny.… Jesień będzie ciekawa.
Radovan Cerjak urodził się w Slovenj Gradec (Windischgrätz) w 1967 roku. W Velenje (Wöllan) uczęszczał do ówczesnego gimnazjum nauk społecznych. Ukończył studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Lublanie. Pracuje w kancelarii prawnej w centrum Lublany. Jest on znany jako bardzo dobry prawnik. W przeszłości udowodnił już swoją wartość wieloma ważnymi zwycięstwami w sądach, w tym przed Trybunałem Konstytucyjnym Republiki Słowenii. Jest również aktywny społecznie i dziennikarsko.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy w DEMOKRACJI, naszym partnerze w EUROPEAN MEDIA COOPERATION.